You are currently viewing Cypr – Olimp (1951 m n.p.m.)

Cypr – Olimp (1951 m n.p.m.)

Podróże kształcą. Ich planowanie również. European Mountain Project zaczął się z niespodziewanym prologiem.

Kraj: Cypr
Najwyższy szczyt: Olimp (1951 m n.p.m.)
Data wyjazdu: 17-19.XI.21
Dzień zdobycia szczytu: 18.XI.21

Jesień 2021 roku. Gdzieś na obrzeżach Helsinek, w parku Nuuksio, podczas jednego z moich weekendowych skandynawskich wypadów, wpadam na pomysł by zdobyć Koronę Europy. Idea by rozpocząć ją późną jesienią/w zimie nie jest najgorszy. W końcu czekać mnie będzie trochę południowych kierunków, gdzie miło jest uciec z Polski choćby na kilka dni. Na przykład na Cypr.

Reszta rozwinęła się szybko. Sprawdzenie cen biletów na Ryanie, znalezienie drugiej duszy zmęczonej polskim klimatem, wydanie 160 zł na przelot w obie strony. Chwilę później przyszedł czas na dogłębniejszy cypryjski research podczas którego wyszło, iż kraj ten… nie należy do Europy!

Tak! Politycznie Cypr należy jak najbardziej do Starego kontynentu, ma euro i leży na Morzu Egejskim. Okey, może już trochę bardziej na zachód, skąd z radarów wojsko nasłuchuje Liban, ale dalej to to morze. Może to błąd twórcy w książeczce? Zagłębiam się w temat i wszystko się klaruje.

Istnieje wiele definicji gdzie przebiega granica Europy. Zgadzają się one w jednym – w pewnym momencie prowadzi ona od Cieśniny Bosforskiej w dół. W związku z tym nie tylko Cypr, a nawet część Wysp Greckich leży już w Azji! Nie zamierzałem w żadnym stopniu rezygnować ze swojego ciepłego weekendu (wylatywaliśmy w piątek, wracaliśmy już w niedzielę). Ot, wyszedł piękny prolog, który da mi +1 do Korony Azji. Albo do World Mountain Project. Nigdy nie wiesz co przyniesie przyszłość, temu trzeba wykorzystywać teraźniejszość do maksimum!

Plan zakładał:

Piątek – przylot do Pafos, zjedzenie Halloumi, dalej busem do Limassol

Sobota – góry Troodos wraz z Olimpem, powrót wieczorem do Pafos

Niedziela – Półwysep Avakas, pobliskie atrakcje i wieczorny lot powrotny do Katowic

Plan wykonaliśmy w 100%.

Przylecieliśmy punktualnie. Halloumi zaatakowaliśmy zaraz po wyjściu z busa w kierunku Limassol, by później resztę wieczoru spędzić na plaży z butelką Grappy. Przy okazji udało nam się naszym planem zaintrygować w hostelu jedną duszyczkę z Polski, przez co ekspedycja na najwyższy szczyt Cypru wzrosła do trzech osób.

Olimp ma 1952 metry i nie jest zbyt trudny do zdobycia. Można zrobić to autem, gdyż droga prowadzi pod sam szczyt. My – młodzi i głodni gór – rzecz jasna odrzuciliśmy tę opcję i wysiedliśmy z busa kilka kilometrów od szczytu.

I poniekąd była to słuszna decyzja. Wodospady, pustostany, bujna roślinność – tego możecie się spodziewać krocząc na Olimp. Na którego szczycie, jak i jeszcze na innych wokół, znajdują się radary wojskowe. Najwyższy punkcik obstawiam, że znajduje się gdzieś tam, ale nie odczuwaliśmy totalnie potrzeby wdzierania się do środka bazy. Swoją drogą, i tak znalazłem się wyżej wchodząc na konstrukcję wyciągu narciarskiego. Śniegu nie odnotowałem. Nie mam pojęcia ile trwa sezon narciarski na Cyprze, ale zgaduję, że niezbyt długo.

Drogi powrotnej średnio nam się chciało. Co mieliśmy zobaczyć – zobaczyliśmy, zdobyć – zdobyliśmy, więc zaczęliśmy łapać stopa tych, którzy podjęli się ataku szczytowego samochodem. Poszło dość szybko i po krótkim czasie staliśmy autostopowiczami pewnego Rosjanina.

I tak sobie z niego lekko dworowaliśmy, że ależ to prawdziwy alpinista, gdy po chwili zaczęło wychodzić na wierzch jego górskie doświadczenie. Elbrus, Kazbek, Annapurna,… Okey, zwracam honor, tam już zapewne autem nie wjechał. Nie można być przecież cały czas na pełnych obrotach!

Dmitrij dowiózł nas do wioski Troodos, gdzie sprawdźcie podjazd koło kawiarni. Tam też wszedłem na świeżo wylaną drogę, której nikomu się nie kwapiło poprawić. Starałem się jakoś wygładzić swój ślad łopatą, ale raczej nie poprawiłem tym sprawy. Być może stało się to już jakąś atrakcją tej wiochy, albo stworzono całą aleję z odbiciami stóp podróżników.

Później już dotarliśmy do Limassol, by późnym wieczorem zameldować się w Pafos. Skoczyliśmy na taki szykowny półwysepik z ładnym kamyczkiem między ścianami wąwozu, a z pomocą ponownie autostopu, pozaliczaliśmy kilka punktów widniejących na Google Maps. Było miło i ciepło, czyli dokładnie tak, jak miało być. Może nie brzmi to zbytnio górnolotnie, bo tak też było. Celem było zrobić sobie odskocznię od polskiej szarugi.

I oczywiście zdobyć najwyższy szczyt Cypru, będący prologiem do European Mountain Project. A pierwszym szczytem w ramach World Mountain Project!

Stories z wyjazdu: https://www.instagram.com/stories/highlights/18008755705411793/

Log z zegarka: https://connect.garmin.com/modern/activity/7837805621