You are currently viewing Monako – Chemin des Révoires (161 m n.p.m.)

Monako – Chemin des Révoires (161 m n.p.m.)

Projekt rozpoczął się od mocnego, maltańskiego uderzenia, po którym dzień później – na jednej aklimatyzacji – nastąpiło drugie. Solo, bez tlenu, w 720p.

Kraj: Monako
Najwyższy szczyt: Chemin des Revoires (161 m n.p.m.)
Data wyjazdu: 30.XI-6.XII.21
Dzień zdobycia szczytu: 3.XII.21

·       Zaraz po zdobyciu Ta’Dmejrek ruszyłem do Monako na równie wybitny szczyt.

·       Monakijski Chemin des Revoires jest kolejnym szczyto-pretekstem do odwiedzenia konkretnego kraju.

·       Mocniejszy wysiłek udało mi się jednak zorganizować, acz nie miał on nic wspólnego z górami.

W drodze po drugi szczyt Korony Europy

Po ultraintensywnej wizycie na Malcie, kolejnym krajem do zdobycia było Monako. Księstwo to oczywiście lotniska nie posiada, a najłatwiej dostać się tam pociągiem z Nicei. Tam też jest lotnisko z low costowymi liniami lotniczymi włącznie. U mnie droga do Monako wyglądała trochę inaczej…

2 grudnia – poleciałem z Malty do Genui (6 euro). Tam też znalazłem hostel.

3 grudnia – pojechałem Flixbusem do Nicei (ok. 15 euro i 4h drogi). I stamtąd tego samego dnia kilkanaście minut pojechałem pociągiem do Monaco.

Genui nie było mi dane zbytnio poznać, więc nie wiem czy mogę ją polecić. W hostelu zameldowałem się późnym wieczorem. A wczesnym rankiem czekała mnie kilkugodzinna krajoznawcza droga wzdłuż wybrzeża.

W Nicei byłem w okolicy południa, a dokładnie – na lotnisku. Intuicja kazała mi szukać komunikacji do centrum miasta, bo domyślałem się, że jestem gdzieś na obrzeżach. Nic bardziej mylnego, okazało się, że lotnisko jest w dobrej lokalizacji, a tramwajem ujechałem cały jeden przystanek.

Potem zostało już tylko wsiąść do dobrego pociągu i ruszyć na podbicie Chemin des Revoires.

Jak wejść na drugi najniższy szczyt Korony Europy będący w Monako?

Ze swoimi oszałamiającymi 161 metrami nad poziomem morza, „szczyt” Monako jest drugim najniższym w Koronie Europy. Jest on punktem przy drodze w niezwykle malowniczej scenerii śmietników. Mając samochód można po prostu przyjechać, przystanąć, zrobić zdjęcie i zamknąć sprawę w kilka minut, uzależniając czas zdobycia tej ulicy (bo Chemin to właśnie nazwa ulicy) od natężenia ruchu drogowego.

Idąc pieszo od poziomu morza jest to dość ciekawa przechadzka. Droga na górę pnie się serpentynami i małologicznym pomysłem byłoby iść wzdłuż niej. Takim samym pomysłem jest włączanie transferu danych – polecam zawczasu pobrać sobie mapy offline. Ale te i tak nie pokażą Wam drogi pieszej!

Drogę można sobie skracać różnymi przejściami i…windami. W Monako funkcjonują publiczne windy do łatwiejszego przemieszczania się. Trzeba się jednak dość dobrze rozglądać by je znaleźć. Tak samo trzeba czujnie wypatrywać innych wąskich ścieżek, schodów etc. Raz skrócą nam one drogę, raz wylądujemy u kogoś w ogródku.

Jak już się Wam to uda i znajdziecie się we właściwym miejscu, wspaniały widok na nic interesującego będzie już czekał. Pyknijcie sobie selfie i wracajcie nad wybrzeże, bo wokół nie ma nic godnego uwagi.

Powrót do centrum Monako

Po spektakularnym ataku szczytowym poszwędałem się jeszcze po ulicach księstwa, które w okresie świątecznym wyglądało ultrakiczowato. Na stadion lekkoatletyczny mnie nie wpuścili, więc nie odblokowałem treningiem nowego stadionu; musiała mi wystarczyć przebieżka promenadą.

W Monako funkcjonuje Yacht Club, co nie jest raczej niczym dziwnym. Bardziej interesującą informacją jest fakt, że tego dnia zawodnicy z owego klubu trenowali na zewnątrz na ergometrze wioślarskim. Dla mnie, multimedalisty Akademickich Mistrzostw Polski w wadze lekkiej (w typach uczelni, ale to już mniej istotne!), nie uszło to bez uwagi.

Temu po chwili podbiłem się do kogo trzeba, przedstawiłem jako znany i lubiany w Polsce ergometrzysta, by już zaraz móc wypluwać na wioślarzu swoje płuca. Wieczorem, w światłach miasta, przy szumie fal – tak to można wchodzić w beztlen!

Tym zakończyłem swoją wizytę w Monako. Na następne kilka dni skierowałem się jeszcze na Lazurowe Wybrzeże, skąd z Marsylii wróciłem do Krakowa.

W pigułce, zapamiętaj że:

·       Być może już zdobyliście najwyższy szczyt Monako na nieświadomce jadąc Chemin des Revoires. To po prostu punkt przy drodze.

·       Do Monaco najdogodniej dostać się pociągiem z Nicei.

·       …a jak dostaniecie się do Nicei, to już Wasz wybór. Wśród nich można m.in. Wizzem czy Flixem.

Stories z wyjazdu: https://www.instagram.com/stories/highlights/18141937555249141/