Z najmniejszego państwa świata ruszyliśmy do… najstarszej republiki na świecie. Ze swoimi 739 metrami Monte Titano z San Marino jest prawie dziesięciokrotnie wyższe od Wzgórza Watykańskiego, ale jego zdobycie jest niewiele trudniejsze od jego poprzednika.
Kraj: San Marino
Najwyższy szczyt: Monte Titano (739 m n.p.m.)
Data wyjazdu: 15-20.XII.21
Dzień zdobycia szczytu: 18.XII.21
- W trakcie podróży do Włoch drugim celem było San Marino, pod które dostaliśmy się nocą z Rzymu do Rimini.
- Z Rimini jest blisko i łatwo dostać się do enklawy – można busem, można sobie utrudnić i ruszyć np. stopem.
- Między polskimi lotniskami, a Rimini kursują regularnie low-costy, ale gdy ich ceny nie są takie low, istnieje pewna alternatywa.
Z Rzymu do Rimini, z Rimini do San Marino…
Po poznaniu Rzymu i wizycie w Watykanie, w nocy z 17 na 18 grudnia przedostaliśmy się do Rimini. Etap ten zaplanowałem jeszcze w Polsce, a zakładał on dostanie się tam Flixbusem. Była to o tyle dobra opcja, że jechał on przez noc, a po spokojnym espresso… zdążyliśmy na 9:00 na parkrun w parku Marecchia. To taki jeden z moich pobocznych celów wyjazdów, żeby zdobywać nowe lokalizacje parkrunów. Wysokim poziomem sportowym lokalizacja ta nie stoi, ale gastronomicznym – już tak. Miła piąteczka we włoskim towarzystwie wraz z dużą ilością cantuccini była dobrym punktem startowym w kolejnym mieście.
Wybraliśmy się do Rimini z tego względu, bo stąd San Marino jest w zasięgu wzroku. Busy jeżdżą w miarę regularnie, a w pół godziny można znaleźć się już w kolejnym państwie, górującym nad przybrzeżnym miastem.
Moja droga do San Marino
Trochę brakowało mi nutki adrenaliny i przygody na tym wyjeździe, dlatego dla urozmaicenia postanowiłem dostać się tam… stopem. Do stolicy prowadzi jedna główna droga, dlatego ustawiłem się na niej za Rimini i postanowiłem sprawdzić jak funkcjonuje tam autostop.
A funkcjonuje… dość średnio. Pojechałem dopiero po godzinie, a i to tak po zagadywaniu ludzi na stacji benzynowej mających auta z charakterystycznymi blachami Republiki SM. Podwiózł mnie Albańczyk, którego angielski – jak się po chwili jazdy okazało – był mocno przeciętny, i w sumie to nawet nie wiem czy ogarniał całą sytuację. I czy w ogóle chciał jechać w moim kierunku.
Ostatecznie zostawił mnie na obrzeżach państwa, na przystanku autobusu, skąd po chwili zgarnął mnie sanmaryński ZTM. Nie miałem czasu kupić wcześniej biletu, wewnątrz nie można było tego zrobić, dlatego po kilku przystankach kierowca zatrzymał się przy kiosku i dał mi czas na jego kupno. Lud w autobusie poczeka, gdzie z resztą nam tak śpieszno?
Droga na Monte Titano
Główną atrakcją San Marino są okalające je mury. Na nich znajdują się trzy wieżyczki, a jedna z nich – wieża Cesta – uznawana jest za najwyższy punkt państwa.
I jak to było we wcześniejszych przypadkach mojego projektu – zdobycie tej wieży nie wymaga od nas chociażby rycerskich umiejętności. Należy grzecznie zakupić bilet za kilka euro, zrobić zdjęcie, zobaczyć panoramę, wyjść. W moim przypadku jeszcze zrobić klik na klikerze. Bravissimo, właśnie mamy kolejny szczyt w Koronie Europy.
Później spędziłem jeszcze kilkadziesiąt minut w centrum, skąd po zachodzie – już bezpośrednio busem do Rimini – wróciłem do hotelu.
Apenińska przygoda na finiszu
Z Rimini można wrócić do Polski samolotem. I to najprostsza opcja. Moja była trochę bardziej skomplikowana, bo terminowo nie zgrywał mi się dobrze lot – było tuż przed świętami – a wtedy z cenami już bywa różnie. Dlatego nasz powrót był…dość osobliwy.
A mianowicie: po sieknięciu biegów ciągłych na plaży, ogarnęliśmy się i pojechaliśmy pociągiem do Boloni; przejazd ten trwał ok. półtorej godziny. Następnie – po dłuższej chwili w tym mieście – przemieściliśmy się do Bergamo. Stamtąd regularnie kursują loty do Polski w przyjaznych cenach.
Czasowo więc dzień ten wyglądał tak:
- 11:00-12:20 – pociąg Rimini-Bologna
- 16:05-20:45 – bus Bolonia-Bergamo
Następnego dnia, odpowiednio do Warszawy i Katowic, wróciliśmy jedynymi słusznymi liniami na święta. Piękna południowa podróż dobiegła końca, a następne nie były już tak lekkie i gorące!
W pigułce, zapamiętaj że:
- Koszty busów na południe są w spoko cenach i warto brać je pod uwagę jako alternatywę. Nocne połączenie Rzym-Rimini kosztowało nas 90 zł, a z Boloni do Bergamo 12 euro.
- Nie wiem co można robić zimą w Rimini, ale ludzie w weekend było naprawdę sporo; na szczęście nie odbiło się to na cenach noclegów, które poza sezonem mogą Was kosztować np. 16 euro (hotel ze śniadaniem).
- Na San Marino spokojnie wystarczą Wam do 3-4 godzin. Sama Republika jest warta odwiedzenia.
- Mając więcej czasu śmiało można dać sobie dodatkowy dzień na Bolonię czy Bergamo.
- Z lotniska Mediolan-Bergamo (będące de facto w Bergamo) lata dużo tanich lotów z Polski za kilka euro.
Stories z wyjazdu: https://www.instagram.com/stories/highlights/17933880947286385/